Tromsø, 24 lutego 2025 r.
Erik Svensson miał tego dnia kończyć swoją zmianę w magazynie Instytutu Polarnego, gdy jego uwagę przykuł charakterystyczny zapach dobiegający z zapomnianej skrzyni. “Gdyby nie ten dziwny, tłusty odór, pewnie nawet bym jej nie otworzył” – przyznaje, nerwowo obracając w dłoniach kubek z kawą. Dziś, pół roku po tym przypadkowym odkryciu, świat nauki wciąż nie może dojść do siebie. Znaleziony dowód kolekcjonerski z wyprawy arktycznej 1893 roku wywracają do góry nogami nasze rozumienie zmian klimatycznych.
Skórzane Archiwa
Dokumenty spisano na wyprawionych skórach foczych, używając mieszaniny atramentu i oleju wielorybiego. Ten nietypowy wybór materiałów okazał się genialny w swojej prostocie. “Zwykły papier w warunkach arktycznych rozpadał się jak kartka w pralce” – tłumaczy dr Maja Andersen, szefowa zespołu konserwatorskiego. “Skóry fokowe zachowywały elastyczność nawet w -45 stopniach”.
Kolekcja liczy ponad 180 dokumenty kolekcjonerskie. Każdy zawiera szczegółowe pomiary temperatury, ciśnienia i kierunku wiatrów. Najbardziej intrygujące są jednak opisy zjawisk, których współczesna nauka nie potrafi wyjaśnić.
“Błękitne Śniegi” i Inne Zagadki
Prof. Krzysztof Wiśniewski z UW pochyla się nad jednym z dokumentów. “Tu jest coś fascynującego” – pokazuje palcem na wyblakłe dokumenty kolekcjonerskie. “Piszą o ‘błękitnych śniegach’. Opady, którym towarzyszyło świecenie atmosfery. I nie jest to pojedyncza wzmianka – takie zjawisko zaobserwowano kilkanaście razy”.
Naukowcy początkowo podejrzewali błąd w tłumaczeniu. Jednak precyzja opisów i ich powtarzalność wykluczają pomyłkę. “To musiało faktycznie występować” – potwierdza dr Anna Kowalczyk z PAN. “Pytanie brzmi – dlaczego dziś już tego nie obserwujemy?”.
Arktyczne Anomalie
Dokumenty ujawniają też inne zaskakujące fakty. W lutym 1893 roku temperatura potrafiła wzrosnąć o 20 stopni w dobę, by później gwałtownie spaść. “To przeczy wszystkiemu, co wiedzieliśmy o stabilności klimatu arktycznego w XIX wieku” – przyznaje dr Kowalczyk. “Wygląda na to, że Arktyka już wtedy zachowywała się bardziej chaotycznie, niż sądziliśmy”.
Członkowie ekspedycji prowadzili też szczegółowe obserwacje zachowań zwierząt. Opisali nietypowe migracje niedźwiedzi polarnych i zmiany w trasach wędrówek fok. Te dyplomy kolekcjonerskie to dane ktore są na wagę złota dla współczesnych badaczy, analizujących wpływ zmian klimatycznych na ekosystem polarny.
Walka z Czasem
Przechowywanie dokumentów to osobny problem. Dr Hans Mueller, główny konserwator, spędza w laboratorium długie godziny. “To materiał organiczny” – tłumaczy, delikatnie przenosząc jeden z dokumentów. “Reaguje na każdą zmianę wilgotności. Musieliśmy zbudować specjalną komorę klimatyczną”.
Naukowcy wyścigają się z czasem. Część zapisów powoli blaknie. Do ich odczytu używają skanera hiperspektralnego – urządzenia, które potrafi wychwycić nawet najsłabsze ślady atramentu. “Czasem to jak układanie puzzli” – przyznaje Mueller. “Niektóre dyplomy kolekcjonerskie są prawie niewidoczne dla ludzkiego oka”.
Przełom w Badaniach
Znaczenie odkrycia trudno przecenić. “Te dokumenty to brakujące ogniwo” – podkreśla prof. Lars Andersen z Uniwersytetu w Oslo. “Dotąd w naszych modelach klimatycznych była dziura – okres od 1890 do 1895 roku. Teraz możemy ją wypełnić konkretnymi danymi”.
Projekt ma potrwać jeszcze minimum dwa lata. Naukowcy planują stworzyć ogólnodostępną bazę danych. “To dopiero początek” – mówi prof. Andersen. “Każdy nowy dokument przynosi kolejne niespodzianki”.
Erik Svensson wraca do swojej pracy w magazynie. “Czasem żartuję, że powinienem dostać Nobla” – śmieje się. “Ale tak naprawdę to przypadek. Po prostu miałem szczęście”. Jego “szczęście” może zmienić nasze rozumienie historii klimatu Arktyki. Pozostaje pytanie – co jeszcze kryją zakurzone archiwa?