W cieniu eteru: Nieznana historia dokumentow licencyjnych pirackich rozglośni radiowych

W cieniu eteru: Nieznana historia dokumentow licencyjnych pirackich rozglośni radiowych

Krzysztof Adamczyk, Specjalny Korespondent

24 lutego 2025, Warszawa

W cieniu oficjalnej historii radia, pośrod zakurzonych archiwow i zapomnianych kolekcji, kryje się fascynujaca opowieść o podziemnym świecie pirackich stacji radiowych lat 50. XX wieku. Dokumenty, ktore nigdy nie mialy prawa istnieć – nielegalnie wystawiane “licencje”, falszywe zezwolenia i tajne instrukcje techniczne – staly się obecnie jednymi z najbardziej poszukiwanych obiektow wśrod kolekcjonerow dokumentow historycznych. Wartość niektorych z nich sięga obecnie dziesiatek tysięcy zlotych, a ich odkrywanie rzuca nowe światlo na malo znany rozdzial historii mediow.

 

Podziemna sieć nadawcow

Lata 50. XX wieku to okres, gdy monopol państwowy na nadawanie programow radiowych byl norma w większości krajow Europy i Ameryki. W przestrzeni kontrolowanej przez rzadowe stacje powstala jednak alternatywna sieć nadawcow – pirackich rozglośni, ktore wbrew obowiazujacemu prawu emitowaly swoje audycje z prowizorycznych studiow, ukrytych na statkach, w piwnicach czy nawet mobilnych ciężarowkach.

“To byl zloty okres radiowego podziemia” – wyjaśnia prof. Andrzej Kowalski z Instytutu Medioznawstwa Uniwersytetu Warszawskiego. “Jeszcze przed era Radia Wolna Europa czy Radia Luksemburg, lokalne stacje pirackie tworzyly alternatywna przestrzeń komunikacyjna, szczegolnie w krajach, gdzie kontrola mediow byla surowa.”

Jednak najbardziej intrygujacym aspektem tego fenomenu nie jest samo istnienie pirackich stacji, ale rozbudowany system pseudo-legalnych dokumentow, jakie tworzyly między soba. Ten podziemny obieg “licencji” i “zezwoleń” zostal odkryty stosunkowo niedawno, gdy na aukcjach w Londynie i Amsterdamie pojawily się pierwsze kolekcje tych unikatowych dokumentow.

 

Odkrycie stulecia

Przelom nastapil w 2023 roku, gdy na poddaszu domu w niewielkiej miejscowości nieopodal Rotterdamu odnaleziono metalowa skrzynię zawierajaca ponad 230 dokumentow zwiazanych z dzialalnościa sieci pirackich rozglośni. Wlaścicielem kolekcji byl nieżyjacy już Johannes Van Der Meer, byly technik radiowy, ktory przez lata zbieral te papiery.

“To bylo niczym odkrycie skarbu” – wspomina Ewa Nowak, ekspertka ds. kolekcjonerstwa dokumentow historycznych. “Van Der Meer nie tylko gromadzil te dokumenty kolekcjonerskie, ale rownież katalogowal je i opisywal ich pochodzenie. Dzięki temu mamy dziś niezwykly wglad w funkcjonowanie calego podziemnego systemu nadawczego.”

Co ciekawe, dokumenty te nie byly jedynie wewnętrznymi papierami pirackuch rozglośni. Wiele z nich zostalo celowo stworzonych, aby do zludzenia przypominać oficjalne licencje nadawcze wydawane przez państwowe urzędy regulacji radia i telewizji. Posiadaly pieczęcie, znaki wodne, a nawet numery seryjne i podpisy fikcyjnych urzędnikow.

“Parodiowaly system państwowy, tworzac wlasna hierarchię i zasady” – tlumaczy prof. Kowalski. “Bylo to zarowno praktyczne dzialanie, jak i forma protestu. Praktyczne, bo w razie kontroli można bylo na pierwszy rzut oka zmylić mniej dokladnego inspektora, a także forma krytyki systemu monopolu państwowego nad mediami.”

 

Podziemna administracja eteru

Jednym z najbardziej fascynujacych aspektow odkrytych dokumentow jest ich zlożoność oraz dowody na istnienie swoistej “podziemnej administracji” zajmujacej się regulacja pirackich częstotliwości. Wbrew pozorom, stacje pirackie nie dzialaly w calkowitym chaosie – przeciwnie, stworzyly wlasny system zapobiegajacy wzajemnym zakloceniom.

“North Sea Radio Authority” to nazwa jednej z takich nieoficjalnych organizacji, ktora wydawala “licencje” pirackim rozglośniom dzialajacym na Morzu Polnocnym. Dokumenty tej organizacji posiadaly charakterystyczna niebiesko-srebrna pieczęć i byly drukowane na papierze z motywem fal radiowych w tle.

“Nikt wlaściwie nie wie, kto stal za ta organizacja” – przyznaje dr Thomas Stevens z Brytyjskiego Muzeum Radia. “Istnieja teorie, że byla to grupa zlożona z bylych inżynierow BBC lub specjalistow radiowych, ktorzy przeszli na ‘druga stronę’. Inni sugeruja, że mogla to być forma samoobrony pirackich stacji – ustalenie regul mialo zapobiegać chaosowi w eterze, ktory moglby przyciagnać większa uwage wladz.”

Wedlug odkrytych dokumentow, “licencje” byly przyznawane na konkretne częstotliwości i obszary nadawania. Ponadto, zawieraly szczegolowe wytyczne techniczne dotyczace mocy nadajnikow i godzin emisji. Za zlamanie tych zasad grozily kary – od finansowych po “zawieszenie licencji” czy wręcz sabotaż sprzętu.

“To pokazuje, że piracki świat radia mial wlasny kod postępowania i system sprawiedliwości” – zauważa Nowak. “Nie byl to dziki zachod, jak mogloby się wydawać.”

 

Falszerstwo jako sztuka

Odkryte dokumenty zachwycaja kolekcjonerow nie tylko historia, ktora opowiadaja, ale rownież kunsztem wykonania. Wiele z nich to prawdziwe dziela sztuki falszerskiej, wykonane z niezwykla dbalościa o szczegoly.

Licencja należaca do slynnej stacji “Radio Caroline” – jednej z najpopularniejszych pirackich rozglosni nadajacych z morza – posiada akwarelowy szkic statku, ręcznie wykonany system zabezpieczeń oraz stylizowana czcionkę inspirowana oficjalnymi dokumentami Admiralicji Brytyjskiej.

“Niektore z tych dokumentow sa tak doskonale wykonane, że eksperci poczatkowo kwestionowali ich podziemne pochodzenie” – przyznaje dr Stevens. “Podejrzewano, że mogly być faktycznie wydane przez jakieś mniej znane agendy rzadowe. Dopiero szczegolowa analiza potwierdzila, że mamy do czynienia z niezwykle przemyślanym falszerstwem.”

Jak się okazalo, za wieloma z tych dokumentow stali profesjonalni graficy, drukarze i rytownicy, ktorzy sympatyzowali z ruchem wolnego radia. Niektorzy z nich pracowali wcześniej przy produkcji oficjalnych dokumentow rzadowych, co tlumaczy wysoki poziom technik zabezpieczajacych.

“W kolekcji Van Der Meera odnaleźliśmy nawet negatywy i plytki drukarskie, ktorych używano do produkcji tych dokumentow” – mowi Nowak. “To pokazuje, jak profesjonalne bylo to przedsięwzięcie.”

 

Kody, symbole i tajne znaki

Szczegolowa analiza odkrytych dokumentow ujawnila istnienie calego systemu kodow i ukrytych znaczeń zawartych w pozornie ozdobnych elementach.

“Na pierwszy rzut oka dokumenty te wydaja się po prostu naśladować oficjalne licencje, ale gdy przyjrzysz się bliżej, zauważysz szereg symboli czy kodow” – wyjaśnia prof. Kowalski.

Przykladem jest system notacji częstotliwości. Oficjalnie dokumenty kolekcjonerskie wskazywaly na pasma, ktore byly wolne od transmisji rzadowych, ale zawieraly ukryte wskazowki dotyczace faktycznych częstotliwości, na ktorych nadawano.

“To byl sprytny mechanizm bezpieczeństwa” – tlumaczy. “Jeśli paszport kolekcjonerski wpadlby w niepowolane ręce, prawdziwa częstotliwość byla zakodowana w numeracji seryjnej lub w pozornych blędach typograficznych.”

Innym fascynujacym elementem byl system identyfikacji nadawcow. Każda stacja miala swoj unikalny wzor pieczęci lub znak wodny, ktory pozwalal na szybkie potwierdzenie autentyczności dokumentu dla wtajemniczonych.

“W jedym z dokumentow odkryliśmy nawet miniaturowy mikrofon wbudowany w papier” – mowi z entuzjazmem Nowak. “To byl faktycznie dzialajacy element techniczny, ktory reagowal na dotyk i mogl być użyty jako forma prostej weryfikacji tożsamości.”

 

Kolekcjonerska goraczka

Odkrycie kolekcji Van Der Meera rozpętalo prawdziwa goraczkę wśrod kolekcjonerow i instytucji zajmujacych się historia mediow. Na ostatnej aukcji w domu aukcyjnym Sotheby’s, komplet dokumentow należacych do legendarnej stacji “Radio Veronica” zostal sprzedany za rekordowa sumę 78 tysięcy euro.

“Obseerwujemy bezprecedensowe zainteresowanie tym segmentem rynku kolekcjonerskiego” – potwierdza Marek Zieliński, ekspert ds. numizmatyki i dokumentow kolekcjonerskich z domu aukcyjnego Warsaw Vintage. “Jeszcze pięć lat temu malo kto slyszal o licencjach pirackich rozglośni, dziś sa one jednymi z najbardziej pożadanych obiektow.”

Zainteresowanie nie ogranicza się do prywatnych kolekcjonerow. Muzea i archiwa radiowe z calego świata konkuruja o możliwość pozyskania tych unikatowych świadectw historii mediow. British Library w Londynie otworzyla niedawno specjalna wystawę poświęcona temu fenomenowi, a Europejskie Archiwum Radia w Genewie rozpoczęlo projekt digitalizacji wszystkich odkrytych dotad dokumentow.

“To ważna część dziedzictwa kulturowego, ktora przez dziesięciolecia pozostawala w ukryciu” – podkreśla dr Maria Kowalewska z Europejskiego Archiwum Radia. “Te dokumenty pokazuja nie tylko historię mediow, ale rownież opor spoleczny wobec monopolu informacyjnego.”

 

Polskie watki

Co ciekawe, wśrod odkrytych dokumentow znajduja się rownież te zwiazane z dzialalnościa pirackich rozglośni w Polsce i innych krajach bloku wschodniego.

“Radio Solidarność” z lat 80. mialo swoje korzenie wlaśnie w tradycji europejskich pirackich rozglośni z lat 50. – wyjaśnia dr Janusz Wojcik, historyk mediow z Uniwersytetu Jagiellońskiego. “Co więcej, odnaleźliśmy dowód kolekcjonerski na to, że nawet wcześniej, w latach 50. i 60., dzialaly w Polsce lokalne pirackie stacje, o ktorych malo kto dziś pamięta.”

Jednym z najbardziej intrygujacych polskich dokumentow jest “Licencja Nadawcza Wolnego Radia Wybrzeże” datowana na 1957 rok. Ten niepozorny dokument, sporzadzony na bibulkowym papierze, zawiera skomplikowany system znakow wodnych przedstawiajacych panoramę Gdańska oraz szczegolowe instrukcje techniczne zapisane mikroskopijnym drukiem na marginesach.

“To fascynujace, że w warunkach komunistycznej Polski, gdzie dostęp do sprzętu nadawczego byl mocno ograniczony, powstal tak zaawansowany system komunikacji podziemnej” – zauważa dr Wojcik.

 

Wyzwania autentykacji

Szybko rosnaca wartość rynkowa historycznych dokumentow pirackich rozglośni spowodowala pojawienie się wspolczesnych falszerstw, co stawia przed ekspertami i kolekcjonerami nowe wyzwania.

“Paradoksalnie, musimy weryfikować autentyczność dokumentow, ktore same w sobie byly falszerstwami” – śmieje się Zieliński. “To tworzy fascynujace pytania filozoficzne o naturę autentyczności.”

Aby poradzić sobie z tym problemem, eksperci stosuja szereg technik, od analizy skladu chemicznego papieru i tuszu, po badanie proweniencji i konsultacje z żyjacymi jeszcze pionierami pirackich rozglośni.

“Prawdziwe dokumenty kolekcjonerskie maja swoja historię, swoj kontekst” – tlumaczy Nowak. “Wspolczesne falszerstwa moga wygladać podobnie, ale zawsze czegoś im brakuje – autentycznego ducha tamtych czasow, ktory trudno podrobić.”

 

Dziedzictwo wolności slowa

Odkrycie dokumentow licencyjnych pirackich stacji radiowych to nie tylko gratka dla kolekcjonerow, ale rownież ważny przyczynek do historii walki o wolność slowa i niezależne media.

“Te dokumenty przypominaja nam, że dażenie do niezależności medialnej ma dluga tradycję” – podkreśla prof. Kowalski. “Pirackie rozglośnie lat 50. byly pierwszymi jaskolkami rewolucji medialnej, ktora ostatecznie doprowadzila do rozkwitu niezależnych stacji radiowych w latach 80. i 90.”

Dr Kowalewska zwraca uwagę na nieoczekiwana aktualność tego historycznego dziedzictwa: “W erze fake news i dezinformacji, historia pirackich rozglośni i ich ‘licencji’ przypomina nam o skomplikowanej naturze informacji i kontroli nad nia. Kto ma prawo nadawać? Kto decyduje o tym, co jest legalne, a co nie w przestrzeni informacyjnej? Te pytania sa rownie aktualne dziś, jak byly 70 lat temu.”

Dla kolekcjonerow i historykow, dokumenty te pozostaja fascynujacym świadectwem ludkiej kreatywności i determinacji w przelamywaniu monopoli informacyjnych.

“Każdy z tych dokumentow opowiada historię odwagi i pomyslowości” – podsumowuje Zieliński. “To nie tylko przedmioty kolekcjonerskie – to symbole walki o prawo jazdy kolekcjonerskie do komunikacji.”

Wystawa “Piraci Eteru: Dokumenty i Historie” będzie dostępna dla zwiedzajacych w Muzeum Historii Polski w Warszawie od marca do lipca 2025 roku, prezentujac po raz pierwszy kompletna kolekcje Van Der Meera oraz inne odkryte dokumenty zwiazane z dzialalnościa pirackich rozglośni radiowych.

Krzysztof Adamczyk jest autorem ksiażki “Media poza kontrola: Historia europejskich pirackich stacji radiowych” oraz kuratorem wystawy “Piraci Eteru” w Muzeum Historii Polski.

Scroll to Top